LISTY DO MOJEGO PANA TERRORYSTY ''8''

 



                    Runęły Mury Jerycha. Z hukiem Panie Te, z hukiem. Przyszedł ten moment kiedy,
jak Pierwsza Dama polskiego heavy metalu ''powiedziałam sobie dość''. Widać więcej, jak się odrzuci przyzwyczajenia, schematy i nasz własny, wyuczony modus operandi na życie. Edward Nygma właśnie stracił jedną z osłon niczym klingoński Vor'cha. Okazuje się, że był krążownikiem atakującym ale dzięki Panu, Panie Te, nie przebił tarcz na tyle by dostać się do wnętrza U.S.S. Enterprise i splądrować pokład. Nie pozwoliliśmy mu na to. Teraz Ocean jest Spokojny. Fale powoli płyną w moją stronę, dotykają moich stóp i czuję, pierwszy raz od dawna, spokój. Mam chwilę na oddech. Moją małą chwilę zanim zacznę rysować blueprinty i budować. Jest całkiem przyjemnie.
                 Za mną płonie las, a dziś jeszcze podał mi Pan napalm. Nie wiedziałam jak go udźwignę, bo skubany trochę waży, ani nawet czy będę w stanie wrzucić go w ten las, żeby eksplozja nie pozostawiła nawet drzazgi. Zadziwiłam samą siebie dzisiaj. Bez żadnych ''second thoughts'' wzięłam ten napalm, pewnym krokiem ruszyłam przed siebie i cóż... Bum!
Powiem Panu, że pierwszorzędny widok i nawet fala uderzeniowa, choć potężna, to nie zmiotła mnie z powierzchni. Chorzy piromani naprawdę. Człowiek bez połysku wsiadł w Renault Megane
i odjechał, a w radio leciała ''Lola'' The Kinks. Teraz ''whizpe'' z toastem Panie Te i podziwiajmy jak w kłębach dymu, w językach ognia znika i niszczeje to wszystko.

                Zmiana to obecnie jedyna konstans. Zawsze było wygodnie, co mylnie rozumiałam jako bezpiecznie. Bałam się zmian, bo w mojej ocenie przynosiły coś z czym miałam sobie nie poradzić. Niosły niepewność, jakąś chwiejność, kapryśność i możliwe zagubienie. Tak trochę Scully i bolesny Unruhe. Strach paraliżował do tego stopnia, że sceptycyzm i milion znaków zapytania mogłam sobie wtedy śmiało wytatuować. Dziś się to zmieniło. Jestem w ''domu''. Posadzimy nowy las. Będzię piekny, zielony i pachnący żywicą. Będę o niego dbała. Zbuduję też mojego ''Christophera''. Ale sama. Dał mi Pan porządny zestaw narzędzi. Nigdy tego dnia nie zapomnę.

                W bajkach i baśniach zakończenia poruszają serca, tchną nadzieją i przywracają wiarę. Chcę wierzyć, że moje jest w pewien taki sposób magiczne. Drogi Panie Te każdy koniec jest początkiem czegoś nowego. Zobaczyłam koniec i jednocześnie początek. Ma on bardzo wyraźny kształt. Pachnie jak nowe książki, pasta do zębów, rosa na trawie, jaśmin i patchouli. Mieszka w solnej jaskini. I mogłabym przysiąc, że kiedyś latał wysoko. Nie wpadłabym na to, żeby tam go szukać. Sam mnie znalazł. Stoi za mleczną szybą...


Autorka: Czynnik NIEludzki
Jestem zwykłą dziewczyną i lubię o sobie myśleć, że pojawiam się znikąd i w międzyczasie. Na co dzień jestem instruktorką tańca dziecięcego zespołu Apsik. Pochłaniam książki w ilościach niepoliczalnych. Interesuję się kulturą starożytnego Egiptu, Japonii, Majów, Azteków i Inków. Mówię płynnie w 4 językach, a trzech kolejnych się uczę. W wolnych chwilach piszę wiersze, książki, rysuję portrety techniką Stencil, maluję (ostatnio statki widmo), szyję, szydełkuję, tworzę i przetwarzam ubrania. Prywatnie jestem mamą 14-letniego Jina, z którym uwielbiamy grać w szachy, planszówki oraz na gitarze. Gdy jestem zła, sprzątam, a gdy potrzebuję powietrza, biegam i jeżdżę na rowerze.



***Obraz Addesia z Pixabay

Komentarze

Popularne posty