Na urlopie
Na urlopie
Nareszcie nasza polska plaża!
Moja dusza się rozmarza
i wędruje snów pragnieniem,
za spokojem, za wytchnieniem.
Pierwszym dzionkiem zachwycona,
słonka blaskiem oświetlona,
już oddycham fal rozbryzgiem
jestem w morzu jednym ślizgiem.
Niebo wkrótce czoło chmurzy.
Bałwan coraz większy, duży.
Trzeba zmykać do pokoju
w swoim babskim, skromnym stroju.
O słoneczko już nam świeci,
wołam szybko: chodźcie dzieci.
Razem sobie pohasamy
i ozonek powdychamy.
Rusza nasza paczka cała
i nad morzem osłupiała.
Wszędzie piasek zmienił kolor,
sinic to z pewnością walor.
Tu butelka, tu latawiec,
bierze nas niezły kichawiec.
- Mamo, tato! Tak się nie da!
Jaka z polską plażą bieda!
Utwór inspirowany znaleziskiem na polskiej plaży po sztormie.
30 wrzesień 2020, godz.22.30
Venus Prima
Komentarze
Publikowanie komentarza