Listy do Mojego Pana Terrorysty ''5''




                Tęskniłam. Za tym zapachem, za tymi drzewami, za tym hałasem i szarością. 
Za kamienicami, za latarniami na głównej ulicy, za ludźmi. Czasem wieczorem siadałam na łóżku, zwieszałam nogi i patrzyłam na gładką ścianę. Udawałam wtedy, że są na niej moje miejsca, moi ludzie, moje momenty. Oglądałam je oczyma wyobraźni jakby to był film. Cieszył mnie ich obraz mimo, że na ścianie. Widoczny tylko dla mnie. Taka nostalgia moja prywatna, wewnętrzna. Najgorsze było to, że czułam w tamtej chwili, że nic nie mogę, a muszę wszystko. Straszne uczucie. Widzieć coś, co się kocha, a czego mieć nie można. Widziałam wolność, radość, widziałam ''Moje Miejsce''. I serce rozrywała tęsknota, że nigdy już nie wrócę tam, gdzie ono biło.
                Opadłam z sił Panie Te. Pogubiłam się tutaj i nie znalazłam ani jednej ścieżynki, wąskiej uliczki, choćby źdźbła trawy, które wyglądałoby jak moje. I ogarnął mnie smutek. Ból. Często powtarzam pewne słowa w głowie Panie Te, żebym nie zapomniała kim jestem i ile pracy w siebie włożyłam. Odtwarzam w głowie moment, który mówi o mojej transformacji. I to jest jedno z moich ulubionych wspomnień. Drugie jest to z książkami.
                W naprawdę ciężkich chwilach nie było nigdy nikogo. Zawsze ja sama. Ja kontra wszystko i wszyscy. Nie raz przepłakałam noc w ciszy, w samotności, popijając ''whizpe'' i modląc się do gwiazd o pomocną ''dłoń''. I nigdy przez myśl by mi nie przeszło, że ją znajdę. To tylko dłoń w dodatku pod postacią Te-hologramu ale działa. I czasem potrafi być małym wielkim wsparciem. 
W takich chwilach wiem, że nie jestem sama. A czuję się tak przez całe życie. Czułam. Bo dziś to się zmieniło. Tsunami z całą siłą uderzyło w budynki, zmiotło wieżowce z powierzchni i zatopiło okolicę. Zachłysnęłam się wodą słoną, gorzką i brudną. Fale uderzały w policzki raz po raz. I nie wiem już sama czy to krople wody po nich spływały czy moje łzy. Prosto na mnie płynęła z niewyobrażalną prędkością wielka, gruba deska. Jak nic oberwę i zatonę. I wtedy Te-hologram przypomniał mi, żeby dbać o swoje zdrowie. Przyznam Panie Te, sprytne. To była moja jedyna szansa wtedy i wykorzystałam ją. Chwała Grubemu B, że wyciskał ze mnie siódme poty na basenie. Ostatni łyk powietrza w płuca, nurkujemy, szum w uszach. Obrót, zwrot, haczyk nogami. Mam cię!
Nie jesteś może ''Pinta'' czy ''Niña'', a już na pewno nie ''Santa Maria'' ale jesteś moja. Będziesz pierwszą deską w ''Christopherze'' i na tobie dopłynę do Mojego Portu. Dawno już nie byłam z siebie taka dumna.
                Panie Te mam nadzieję, że nie padnie Pan na zawał. Nie mam zbyt wiele czasu. Stoję na desce. Trzymam Jina w butelce. Zamontowałam pseudo silnik na rufie. Żagiel jest z moich ostatnich koszul. Płynę. Łódź jest moja. I nikt nie mówił, że ''Christophera'' nie mogę zbudować tutaj. A teraz proszę otworzyć drzwi Panie Te, będzie niespodzianka...





Autorka: Czynnik NIEludzki
Jestem zwykłą dziewczyną i lubię o sobie myśleć, że pojawiam się znikąd i w międzyczasie. Na co dzień jestem instruktorką tańca dziecięcego zespołu Apsik. Pochłaniam książki w ilościach niepoliczalnych. Interesuję się kulturą starożytnego Egiptu, Japonii, Majów, Azteków i Inków. Mówię płynnie w 4 językach, a trzech kolejnych się uczę. W wolnych chwilach piszę wiersze, książki, rysuję portrety techniką Stencil, maluję (ostatnio statki widmo), szyję, szydełkuję, tworzę i przetwarzam ubrania. Prywatnie jestem mamą 14-letniego Jina, z którym uwielbiamy grać w szachy, planszówki oraz na gitarze. Gdy jestem zła, sprzątam, a gdy potrzebuję powietrza, biegam i jeżdżę na rowerze.



*** obraz autorstwa własnego, akryl, Czynnik NIEludzki 

Komentarze

Popularne posty