W sanatoriumie.

 











W sanatorium od rana samego,

ekipa czeka na bardzo chorego.


Turnus cały obstawiony,

nowy towar dostarczony.


Co za towar? Ktoś się spyta.

A to chłop albo kobita.


Chorzy wielce. Ktoś pomyślał.

Na to drugi człek go wyśmiał.


Chorzy byli, tak, być może,

lecz nie teraz, nie w tej porze.


Na zabiegi biegną rano,

na bolące wciąż kolano.


Kręgosłupik też doskwiera,

ale wcześniej do fryzjera.


Masaż ciała oblegany,

na nerwice doskonały.


Basen, gimnastyka w wodzie,

w sanatoryjnej dzisiaj modzie.


Inhalacje dla większości

nawet dla tych z bólem kości.


Fajfa, fajfa, jest w tym mieście.

Będzie branie! Tak! Nareszcie.


Będzie wielkie polowanie,

i na panów, i na panie.


Turnus szybko tutaj mija,

a ja wciąż jakby niczyja!


  • Nara - woła Pan do Pani.

  • Zaraz, czekaj, podaj numer!


Co się tyczy rezultatów?

Czy nie było tam Mulatów?


Odprężenie było duże.

Tak lubimy te podróże!





02.12.2021 godz. 17.17





Komentarze

Popularne posty