Magia codzienności






Z błyszczącej tafli szyby spłynął promień słońca, muskając delikatnie twoją twarz
Od czoła aż po podbródek
Promień – niesforny atrybut radości i ciepła
I oto otworzył się dzień przed nami
Zwyczajny, idealny
Oczy pobudzone światłem, spojrzały na mnie, ogarniając miłością i czułością mnie
całą
Mój pocałunek jak motyl spoczął na twych ustach
Zapewniając je o swoim  JESTEM
Twoja dłoń przygarnęła mnie ku sobie wywołując dreszcz emocji
I oto w progu mojego ciała zadrżała miłość
Klejnot bezcenny
Uwielbiam ten moment dnia nim rozpoczniemy wędrówkę
Poprzez zwyczajność do popołudnia
Biorę od ciebie dotyk, słowa, uczucia
Pozwalam rozpłynąć się we mnie tej przyjemności
Daję ci moją czułość, którą uwielbiasz, gdy schodząc schodami biorę cię za rękę

Potem na tych kilka godzin wchodzimy w osobne światy
Mimo to czuję w sobie ten spokój – JESTEŚMY

Lubię twój uśmiech, gdy oparty o murek czekasz na mnie 
Wystawiasz twarz ku słońcu
Witając się przytulasz mnie delikatnie, całując w kącik ust
I wiem, że jest to wstęp do rozkoszy, potem
Kilka chwil później patrzę, jak z czystą przyjemnością zjadasz potrawy wpatrzony
jednocześnie w moje oczy
Wspaniała ekwilibrystyka widelca, noża, rąk
Patrzenie na twoją radość, to wejście w świat kolorów i ciepłego światła
wnikającego we mnie
Wiem, że tak jak ja lubisz te piątkowe popołudnia w restauracji
Małe chwile luksusu w postaci oderwania się od zwykłości codziennych obiadów
Wychodzimy na światło słońca
A ja rozpływam się wewnątrz pod twoim spojrzeniem
Chcę ci dać takich chwil miliony
Twoja przyjemność jest dla mnie spełnieniem miłości

Mówisz, że masz dla mnie niespodziankę
Radosne iskry w twoich oczach zdradzają emocje
Doprowadzasz moją ciekawość do punktu wrzenia prowadząc do miejsca, które 
uwielbiam
Do cichej, małej księgarni w uroczej uliczce
Wchodzimy, ja pełna emocji, a ty rozbawiony i uśmiechnięty
Starszy pan wita się z nami serdecznie i wyjmuje pakunek
Jest dla mnie
Otwieram go doprowadzona do granic ciekawości i…
Spływa na mnie fala cudownego zaskoczenia i niebieskiej miękkości w sercu
W moich rękach spoczywa pięknie wydana biografia Chopina
W ten sposób wyrażasz miłość do mnie
A to wzmaga moją do ciebie

Kiedy popołudnie wita się z wieczorem siadamy na kanapie przy kominku
Trzask palących się polan wpływa na nas kojąco
Czujemy w mięśniach pokonany dystans
Ja na pływalni, a ty na rowerze
Tulimy się do siebie i zatapiamy w cichej rozmowie
I znowu tyle nas łączy, co dzieli
A przecież nie z podobieństw powstaje „nowe”
Z różnic powstajemy
Kobieta, mężczyzna
Dziecko

Kochamy w sobie tę inność

 

A tuż za oknem zakradł się wieczór
Zabierając światło słońca daje pewność ciepła w twych objęciach
Przy wspólnej kolacji spoglądamy na siebie
Wnikamy w swoje światy
Nasze dłonie spotykają się nad stołem w drodze po sól i chwilę trwają złączone
Przechodzi między nami strumień ciepła z obietnicą wskrzeszenia ognia
Za taflą szyby świat kołysze się do snu w rytm migotliwych świateł ulic
Teraz nocna lampka znaczy ślad na twoim podbródku, kiedy to przygarniam cię do 
siebie
Wzbudzam w tobie drżenie miłości
Twój pocałunek spoczął na moich ustach z westchnieniem JESTEM
I oto w naszych objęciach zamknął się dzień zsyłając na powieki oddech Hypnosa
Odpływamy
Każdy do swojej krainy
Nasze ciała zaspokojone poddają się spolegliwie działaniu boga snu
Morfeusz niezauważenie wkroczył w nasze marzenia
Śnimy z tą pewnością, że w następny dzień wejdziemy razem

I pójdziemy drogą naszego przeznaczenia, które sami tworzymy.

 



Komentarze

Popularne posty